środa, 11 września 2013

Jestem z powrotem ! :)

Witajcie kochani. Bardzo dawno mnie tu nie było i nie pisałam. Już tłumaczę. Zaczęło się wszystko od wakacji. Nie miałam możliwości jak pisać. Ciągle wyjazdy itd. Po drugie już po wakacjach zepsuł mi się komputer i dopiero od wczoraj, a praktycznie od dzisiaj mam nowy laptop, więc mogę już korzystać ! :) Nie zapomniałam o blogu tylko jak sami widzicie nie miałam możliwości by cokolwiek napisać. Ale już wracam po tej długiej przerwie i na pewno częściej będę pisać. :)

czwartek, 25 lipca 2013

FiveFingers czyli buty z palcami


Witajcie kochani. Przepraszam za moją przerwę ale rzadko kiedy przez ten czas bywałam w domu. Cały czas wyjazdy, spotkania itp., że nie miałam czasu nic napisać. Ale staram się ćwiczyć gdy tylko mam czas i odżywianie również się bardzo dobrze trzyma. :)

Kochani chyba się „zakochałam” ! Ale już mówię o co chodzi.
Są to buty z palcami. Już ponad rok mi się śniły i marzyły. Ponad rok temu na szkoleniu w Warszawie poznałam bardzo fajną osobę i dzięki niej miałam możliwość pierwszy raz zetknąć się z butami z palcami i nawet mogłam przymierzyć i odczuć to na własnej stopie. Mama gdy o tym usłyszała myślała chyba, że żartuję. A ja nie żartowałam. Naczytałam się i byłam w stu procentach pewna, że tylko je chce ! Żadnych innych. Przez ten rok nie kupiłam chyba żadnych butów. Chodziłam w jednych starych. Ostatnio rozpadła się podeszwa i coś jeszcze ale uparcie w nich chodziłam albo na boso. Uwielbiam chodzić na boso (również w domu ćwiczę na boso- w żadnych butach). Ale trochę się boje, ponieważ wszędzie teraz można znaleźć szkło i inne ostre rzeczy. Kilka razy wdepnęłam w kupę psią na dworze na boso. Ale nie zraziło mnie to. Te buty chciałam i ze względów jak w nich pracuje stopa i również dlatego, że nie wszędzie niestety pójdę boso. A poza tym gdy tak się rok na nie napatrzyłam to strasznie mi się spodobały ! Są cudowne :) Chodź dla innych mogą wyglądać śmiesznie i dziwnie. 
A teraz trochę Wam wyjaśnię dlaczego sądzę, że powinniśmy chodzić na boso albo w butach z palcami.

Budowa stopy w skrócie

“Ludzka stopa jest machiną o mistrzowskiej konstrukcji oraz dziełem sztuki”

 Leonardo da Vinci

Stopa składa się z 26 kości, 100 więzadeł, 33 stawów i 19 mięśni. Z czego wynika tak skomplikowana budowa tej małej części ciała?
Stopy są podstawą ciała i powstawały w czasie ponad 2 milionów lat ewolucji, kiedy nasi praprzodkowie poruszali się w pozycji spionizowanej. Dzięki skomplikowanej i wyrafinowanej budowie stopy są przystosowane do pełnienia swoich funkcji – są perfekcyjnym systemem amortyzacji same w sobie. Potrafią dopasować się do praktycznie każdego rodzaju powierzchni dzięki wzajemnemu oddziaływaniu dwudziestu sześciu kości powiązanych układem torebkowo-więzadłowym oraz mięśniami.
Ich budowa pozwala również na przenoszenie sił oddziaływających podczas kontaktu z podłożem do reszty ciała, tak by zachowywało ono równowagę oraz fizjologiczną sylwetkę. Wystarczy chociażby niewielkie podniesienie pięty względem przedniej części stopy, rzędu 1cm (co ma miejsce w większości tradycyjnych butów, nie mówiąc już o butach na obcasach), aby kąty ustawienia miednicy oraz kręgosłupa lędźwiowego uległy zmianie. Zmianie, która nie powoduje skutków w krótkim czasie, ale w perspektywie 10 lat sprzyja dolegliwościom bólowym na tle zmian zwyrodnieniowych. Wystarczy sztywna podeszwa, aby układ nerwowy nie otrzymywał wystarczającej ilości informacji z receptorów czucia powierzchownego i głębokiego w stopach, niezbędnych do utrzymywania fizjologicznego ustawienia sylwetki ciała oraz dokładnego wyczucia równowagi (m.in. dlatego w sportach walki ćwiczy się boso albo w obuwiu minimalistycznym, bo tam wyczucie położenia ciała i utrzymywanie równowagi mają krytyczne znaczenie).
Podstawę stopy tworzą dwa łuki, kluczowe w procesie amortyzacji. Jeden z nich, to biegnący wzdłuż stopy łuk podłużny. Drugi łuk, poprzeczny przedni, przebiega przez podstawę palców śródstopia. Rozmiar stopy zmienia się, kiedy na niej staniemy – stopa nieznacznie wydłuża się wzdłuż linii łuku podłużnego, a rozszerza się wzdłuż linii łuku poprzecznego. Właśnie dlatego rozmiar stopy mierzy się stojąc. Łuki stóp utrzymują się dzięki specjalnemu kształtowi kości, skomplikowanemu układowi ścięgien i mięśni, a także mięśniom łydek (m. piszczelowemu przedniemu i m. strzałkowemu długiemu). Ruch boso albo w obuwiu minimalistycznym wzmacnia te mięśnie i więzadła, przywracając stopniowo prawidłową funkcję stóp, osłabionych codziennym noszeniem tradycyjnego obuwia przez wiele lat.
Czy stopa, która stanowiła podparcie ciała i rozwijała się przez ponad 2 miliony lat może być tak wadliwa, że wymaga ciągłego protezowania za pomocą grubych, amortyzowanych podeszw, żeby z niej korzystać? Podeszw, które powstały zaledwie około 40 lat temu…


Po co są nam palce u stóp
No właśnie, po co są palce u stóp? W końcu nie zanikły w toku ewolucji… A spokojnie mogły, były na to setki tysięcy lat.
Utrzymywanie równowagi to podstawowa funkcja palców. Łatwo się o tym przekonać stając boso na jednej nodze. W podobnym ustawieniu można też sprawdzić, w jaki sposób palce biorą udział w odpychaniu się ze stopy.
Drugą ważną rolą palców stopy jest udział w ustalaniu położenia masy ciała oraz kierunku jej przesunięcia. Brzmi skomplikowanie, na szczęście odbywa się to bez naszej świadomości. Dzięki temu palce stopy pomagają stabilizować ułożenie stopy i pośrednio ustawienie całego ciała.
Dlatego, jeśli zdarzy się sytuacja, w której palce stają się stale napięte, bo na przykład muszą brać cały czas udział w podpieraniu ciała, jak na śliskiej powierzchni (lód, mokra podłoga) – nie są wtedy w stanie pełnić swojej podstawowej funkcji dynamicznego regulowania równowagi ciała. Wtedy mięśnie łydki przejmują część tej pracy i łatwo ulegają przeciążeniu, stają się bolesne. Żeby tego uniknąć, trzeba zdjąć obciążenie z palców i wtedy ustąpi napięcie mięśni łydki.
Reasumując, palce u stopy biorą udział:
  • w utrzymywaniu równowagi,
  • w stabilizacji położenia stopy i całego ciała,
  • w ruchu odpychania się (wybijania się) ze stopy.
Funkcja palucha zaznacza się mocniej przy wybiciu ze stopy, a funkcja reszty palców jest kluczowa w utrzymywaniu równowagi.
Żeby to wszystko było możliwe, stopa musi mieć pełny, fizjologiczny zakres ruchu. Wtedy układ nerwowy dostaje bogatą informację z receptorów i może się nią posłużyć podnosząc naszą zwinność i zmniejszając ryzyko kontuzji.

PAMIĘTAJ! Masz 5 palców…chyba że Twoje stopy wyglądają tak…


Wpływ obuwia na kondycję stopy i stawów kończyny dolnej
„Osłabiona nieaktywnością muskulatura stopy stanowi najważniejszy czynnik prowadzący do kontuzji. Na przestrzeni ostatnich 25 lat nieustannie osłabialiśmy nasze stopy, nie pozwalając im się zahartować.”
Dr Gerard Hartmann, irlandzki terapeuta, guru biegaczy długodystansowców

„Bardzo wiele kontuzji stóp i kolan – stanowiących dziś dla nas prawdziwą zmorę – bierze się stąd, że ludzie biegają w butach, które tak naprawdę osłabiają stopy, zmuszają stawy do zwiększonego wysiłku i powodują problemy z kolanami. Aż do 1972 roku, kiedy to Nike wynalazła nowoczesne buty sportowe, biegało się w butach o cienkich podeszwach. Ludzie mieli wówczas silniejsze stopy i o wiele rzadziej cierpieli na urazy kolan.”
Dr Daniel Lieberman, profesor antropologii fizycznej z Harvardu

Vin Lananny, główny trener drużyny Uniwersytetu Stanforda, uważa, że kiedy jego zawodnicy trenują boso, biegają szybciej i odnoszą mniej kontuzji. W czasie 10 lat jego podopieczni z drużyny biegaczy torowych i przełajowych zdobyli zespołowo pięć tytułów mistrzów NCAA (National Collegiate Athletic Association – organizacja zrzeszająca około 1200 instytucji, zajmująca się organizacją zawodów sportowych wielu uczelni wyższych w Stanach Zjednoczonch.) oraz 22 indywidualne.

„Pierwsze badania z prawdziwego zdarzenia [tj. wiarygodne badania dotyczące kontuzji u osób biegających] przeprowadzono pod koniec lat 70 ubiegłego wieku i od tego czasu liczba osób narzekających na problemy ze ścięgnem Achillesa tak naprawdę wzrosła o mniej więcej 10%, natomiast liczba urazów rozcięgna podeszwowego pozostała na mniej więcej tym samym poziomie” – jak widać coraz bardziej rozbudowane systemy amortyzacji nie zdołały zmniejszyć ryzyka kontuzji.
Dr Stephen Pribut, specjalista od urazów związanych z biaganiem, a także były prezes America Academy of Podiatric Sports Medicine (Amerykańskiej Podiatrii Sportowej)

Wg raportu naukowców z Biomechanics/Sports Medicine Laboratory na Uniwersytecie Oregon, który ukazał się w 1988 roku w „Journal of Orthopaedic & Sports Physical Therapy”, stopa biegacza ulega stabilizacji, kiedy buty z amortyzacją z czasem niszczą się i przez to ich podeszwa staje się coraz twardsza. Podobne zjawisko zaobserwowano w treningu sportowców uprawiających gimnastykę. Czym grubsza była mata, na której ćwiczyli gimnastycy, tym gorzej znosili lądowania z przyrządów – albowiem instynktownie dążyli do równowagi, a kiedy stopy lądowały na miękką powierzchnię, uderzały w nią z większą siłą, żeby zapewnić ciału stabilność.

Gdzie buty znalazły zastosowanie ?
  • wspinaczka
  • trekking
  • multisport
  • sporty wodne
  • sporty motocyklowe
  • sport rowerowy
  • sporty zimowe
  • przemysł specjalistyczny (podeszwy BHP i pożarnictwo)
  • przemysł militarny
  • podeszwy casual, travel i fashion
  • podeszwy rehabilitacyjne i inne.
  • yoga
  • pilates
  • buty codzienne
…czyli dosłownie wszędzie :)

Co łączy nasze stopy z butami z palcami ?
Vibram FiveFingers® to pierwsze na świecie obuwie anatomiczne i fizjologiczne. Oznacza to, że są dopasowane do budowy stopy (jak rękawiczka pięciopalczasta do dłoni) oraz umożliwiają stopie pełen naturalny zakres ruchu. Pozwalają też na przesyłanie do układu nerwowego bogatej informacji receptorów głębokich, niezbędnej do precyzyjnego i skoordynowanego sterowania ruchem ciała. Są jak „druga skóra”.
Vibram FiveFingers® wykracza poza koncepcję obuwia minimalistycznego. Opiera się na połączeniu innowacyjnej idei z najnowocześniejszą technologią, która umożliwiła firmie Vibram wyprodukowanie takiego obuwia. To przykład sytuacji, kiedy technika działa naprawdę w służbie człowieka i wspiera powrót do korzeni – do naturalnego ruchu, źródła zdrowia i przyjemności. Żebyś mógł poruszać się tak, jak natura to przewidziała w przeciągu milionów lat ewolucji.


Buty Bibram Five Fingers - dlaczego zdrowe?
  • Korygują postawę
  • Zwiększają elastyczność stawów stóp i palców
  • Dają lepsze wyczucie równowagi i podłoża
  • Wzmacniają mięśnie stóp i nóg
  • Zmniejszają ryzyko kontuzji
  • Zwiększają ogólna siłę, dynamikę i swobodę ruchu
  • Poruszasz sie zgodnie z naturą
  • Stopy masowane są podczas chodzenia
  • Dzięki naturalnemu ruchowi podczas biegania staje się ono bardziej efektywne, zużywasz mniej energii chroniąc jednocześnie stawy przed patologicznym obciążeniem i w konsekwencji zużyciem
  • Dają stopom komfort i odpoczynek
  • Całkowicie eliminują ryzyko odparzeń między palcami
  • Generalnie dają dużo wymiernych korzyści i satysfakcji z ich noszenia zmniejszają ryzyko pojawienia sie odcisków a dzięki zmianie rozkładu ciężaru pomoga pozbyć Ci się odgnieceń i odcisków jakich juz się nabawiłeś/łaś
  • pomagają zpowolnić proces już tworzących się haluksów, moga nawet zatrzymać ten proces ( buty z palcami - antidotum na haluksy ! )
FiveFingers są zbudowane jak Twoja stopa. I poruszają się jak Twoja stopa.


Dla kogo buty z palcami ?
Dla każdego, kto chce bawić się ruchem! Zwłaszcza dla osób, które cenią sobie to co naturalne, zdrowe i fizjologiczne. Dla osób, które lubią swoje ciało i rozwijają jego świadomość albo dla tych, którzy chcieliby je polubić.

Także dla tych ze słomianym zapałem, którzy zaczynają aktywność sportową, a po kilku tygodniach coraz bardziej się wycofują, i wycofują… bo słabnie im motywacja. Przyjemność, którą będziecie odczuwać w Vibram FiveFingers® da Wam dodatkową porcję motywacji. Najlepszej, bo napędzanej radością z ruchu, a nie strachem przed nie zrealizowanym planem treningowym

Dla miłośników sportu, którzy chcą poprawić technikę i zwiększyć wydajność podczas treningu. Dzięki lepszemu wyczuciu podłoża i własnego ciała oraz dzięki efektywniejszym wzorcom ruchowym. Dla osób, chcących zmniejszać ryzyko kontuzji, wzmacniając swoje stopy oraz przywracając prawidłowe wzorce ruchowe (w tym poprawiając koordynację i szybkość reakcji, dzięki pełnej informacji zwrotnej z receptorów głębokich).

Dla osób dbających o zdrowie, które dzięki prawidłowym wzorcom ruchowym ciała chcą redukować dolegliwości bólowe kolan czy kręgosłupa towarzyszące im podczas aktywności albo też chcą zapobiegać płaskostopiu.

Dla dzieci. Stopy dzieci są szczególnie delikatne, ponieważ jak cały organizm dziecka są w fazie wzrostu i podlegają procesowi kształtowania swojej funkcji i budowy. Dlatego potrzebują odpowiednich warunków do prawidłowego rozwoju. Potrzebne warunki zapewnia tylko takie obuwie, które chroni delikatna skórę stopy, a równocześnie umożliwia pełną, nie skrępowaną ruchomość całej stopy. Warto pamiętać, że w czasie ponad 2 milionów lat ewolucji stopy ludzkie rozwijały się nie skrępowane sztywnymi butami i do tego nasze organizmy są zaadaptowane.
Śmiało można powiedzieć, że FiveFingers są…
  • Dla kobiet, mężczyzn, starych i młodych …
  • Dla kobiet w ciąży i matek, ojców, dzieci …
  • Dla lekarzy, muzyków, żołnierzy i sportowców …
  • Dla joginów, fighterów i spacerowiczów…
  • Dla Ciebie i dla wszystkich


Buty przyszły do mnie we wt. Czekam jeszcze na drugą parę. Pierwsze zamówiłam model: classic, by mieć tak o do chodzenia i spacerów, a drugi model to: blikila LS- są to buty do biegania i różnych innych cięższych treningów. Dlatego musiałam wstrzymać się z bieganiem na czas oczekiwania butów. :) Tego wpisu nie dodałam jakoś „reklamę” produktu. Nikt mi za to nie płaci. Chcę się po prostu z Wami podzielić moimi odkryciami i spostrzeżeniami. Gorąco zachęcam Wam ! Ja testuję je dopiero, ale już je kocham. Wczoraj dość dużo w nich przeszłam i czułam się wspaniale. Czuję się jak małe dziecko, które chce nadepnąć na każdy kamień, sprawdzić jakie będzie odczucie. Na całe szczęście u mnie z techniką chodzenia nie było źle bo już wcześniej próbowałam stawać na śródstopiu, a nie na pięcie. Dlatego te buty nie są dla moich stóp jakimś wielkim „szokiem”.
Zachęcam Was do przejrzenia i poczytania więcej na ich temat. Podam Wam str. z których ja korzystałam umieszczając ten wpis i skąd ja czerpałam informację:
PS. Kochani jutro znów wyjeźdzam tym razem nad morzę. Nie wiem czy będę mogła cokolwiek napisać, ale nie martwcie się. Postaram się jak najszybciej do Was odezwać. :)

czwartek, 18 lipca 2013

Dzisiejszy dzień i "podsumowanie"


Dziś trochę opowiem jak ostatnio było ze mną, z jedzeniem i ćwiczeniami. Bo trochę Was nie informowałam. Ale miałam powody.
Ostatnio trochę pofolgowałam sobie z jedzeniem. Spotkania z rodziną, znajomymi i inne tego typ rzeczy sprawiły, że jadłam trochę więcej niż powinnam i wkradły się ciasta lub jakieś lody. Mniej ćwiczyłam i waga przez to trochę poszła w górę. Na początku jak to zawsze chciałam oszukać siebie, ale tylko przez chwile i przyznałam się sama sobie, że muszę coś z tym zrobić bo waga ma iść w dół, a nie górę (wymiary też). Zastój w ćwiczeniach (robiłam to bardziej nieregularnie). Nie byłam zadowolona i wzięłam się w garść. (ten zastój nie był jakiś długi i uważam, że szybko wzięłam się w garść). Zaczęłam jeść mniej, znaczy wtedy kiedy jestem głodna (zdarza się czasem, że jem kiedy nie zbyt jestem głodna ale o wiele mniej niż wcześniej) i od razu waga idzie w dół :) Dziś naprawdę starałam się jeść kiedy jestem głodna i zauważyłam, że rano wcale nie jestem głodna i nie chce mi się jeść. Piję wodę i to mi starcza. Na czczo też wzięłam się za ćwiczenia. Oto lista ćwiczeń:
Ostatnio ćwiczyłam z Ewą Ch. więcej ale muszę od Niej trochę "odpocząć". W takich dłuższych zestawach (pełnych) czuję i nie tylko u Niej, że nie pracuję tylko na brzuch ile bym chciała czy na inne części ciała więc chyba zacznię jak wcześniej łączyć zestawy na dane partie :) Mel B znam i lubię te zestawy to na razie może z Nią więcej poćwiczę plus będę coś łączyć.

W trakcie i po ćwiczeniach nie czułam żadnego głodu i dopiero po 15 zjadłam jakieś jabłko. Nie miałam tego dnia zbytnią ochotę na jedzenie. Około 17 mama przygotowała risotto i nałożyła mi trochę i mimo że nie czułam jakiegoś głodu małą porcję zjadłam i mały kawałek ciasta. (mogło się obyć bez tego). Jakoś koło 18.30 postanowiłam iść na rower. Ustaliłam trasę (pierwszy raz nią jechałam), wzięłam kolarzówkę i ruszyłam. Trasa miała 36,3 km (chciałam pojechać więcej ale rodzice myśleli chyba, że nie dam rady, a się mylili) i zajęło mi to jakieś 1h 30min. W tym miałam postój bo musiałam zadzwonić do taty zapytać się o drogę (on bardzo dobrze zna trasy, ponieważ sam bardzo dużo jeździ na kolarzówce, w ciągu tamtego roku zrobił ok 6500km rowerem) i podczas przejazdu przez jedno miasto musiałam bardzo, ale to bardzo powoli jechać jakieś ponad 0,5 km ponieważ była taka okropna kostka brukowa, że nie mogłam jechać szybciej. Więc średnia prędkość trochę mi przez te rzeczy zmalała i wyszła jakoś 23-25 km/h. Miałam dość dużo pod górkę, a nad tym jeszcze muszę poćwiczyć. Wyliczyło mi, że spaliłam, aż 1226 kcal ! Jakoś nie mogę uwierzyć ! Ale jestem szczęśliwa. A jutro postaram się również rano poćwiczyć, a po południu na basen. W końcu mój kryzys został przełamany ! Z czego się bardzo cieszę. I po przyjeździe zrobiłam sobie porcję lodów (przepisem się na pewno z Wami podzielę). Lody bez mleka, cukru, słodzików, śmietanek i innych takich rzeczy tylko z dwóch składników. Pyszne. 
I jeszcze takie spostrzeżenie. Kiedy staram się jeść kiedy naprawdę zaczynam być głodna (nie, nie głodzę się ;)) widzę ile tak naprawdę potrzebuję jedzenia. Nie dużo w sumie. Jadłam o wiele więcej niż potrzebowałam. A tak powoli zaczynam słuchać mojego ciała, kiedy tak naprawdę potrzebuje coś zjeść. Ale o tym kiedy indziej.
Więc dziś takie „podsumowanie” dla ostatniego czasu.

wtorek, 16 lipca 2013

Cała prawda o siemieniu


Siemię lniane, to zielarski środek leczniczy występujący w naturze, w postaci nasion lnu. Patrząc na płaskie nasiona możemy zaobserwować ich szarobrązową barwę oraz wielkość od 2 do 3 mm. Zalane wodą znacznie nabierają objętości, zmieniają kolor na ciemnobrązowy oraz otaczają się gęstą warstwą śluzu. Z nasion wyciska się olej lniany. Jest to jedyny olej, który  doktor Max Gerson określił jako bezpieczny nawet dla pacjentów chorych na ciężkie schorzenia jak np. nowotwory (nie powoduje nawrotów po wyleczeniu), ma on zastosowanie lecznicze w protokołach leczniczych zarówno doktora Gersona jak i doktor Budwig dla osób chorych na raka.
Olej na zimno wyciskany z nasion jest bardzo cenny: należy przechowywać go w lodówce, ma on bardzo krótki termin ważności (kilka tygodni), wolno spożywać go jedynie na zimno (nie nadaje się do smażenia). Olej lniany gdy stanie się gorzki nie nadaje się już do spożycia, ale nie wyrzucajcie go: przyda się w domu do celów technicznych (konserwacja drewna, naoliwienie skrzypiących zawiasów itd.)
Można nim polać sałatki lub pić. Ma on specyficzny smak i jeśli komuś nie zbyt podchodzi można na początku mało go dodawać, a więcej np. z pestek dyni czy oliwy i stopniowo zwiększać udział oleju lnianego.
Siemię lniane jest bardzo cenione ponieważ ma zastosowania w różnych dziedzinach.

Dlaczego takie cenne ?
W 100 g zawarte jest (według Wikipedii):
42 g tłuszczów w tym 29 g wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, 7,5 g jednonienasyconych;
27 g błonnika;
18 g białek o bardzo korzystnym zestawie aminokwasów;
1,6 mg witaminy B1 (126% dziennego rekomendowanego spożycia);
0,473 mg witaminy B6 (36% dziennego rekomendowanego spożycia);
392 mg magnezu (106% dziennego rekomendowanego spożycia);
255 mg wapnia;
5,73 mg żelaza (46% dziennego rekomendowanego spożycia);
4,34 mg cynku (43% dziennego rekomendowanego spożycia)

Jakie siemię kupić  ?
Przede wszystkim nie mielone. Ponieważ cudownie związki szybko się utleniają i jełczeją . Tylko niepotrzebnie wydamy pieniądze. Siemię możemy kupić lniane brązowe lub złociste siemię lniane tzw. budwigowe. Jest bogatsze o składniki aktywne w porównaniu do brązowego. Ja kupuję i to i to.
W domu sami możemy zmielić siemię. Najlepiej zrobić to tuż przed spożyciem w elektrycznym młynku do kawy lub blenderze.

Jak to jeść ?
Po zmieleniu można sypać je dosłownie wszędzie. Do porannego musli, do jogurtu, do szejka owocowego, do sosu, do posypania kanapki lub sałatki, do zupy, do pieczenia chleba lub ciasteczek owsianych. Smak siemienia jest tak łagodny i neutralny, że z niczym się nie „gryzie”.  Do sałatek lub kanapek można dodać całe nasiona lnu. Siemię lniane możne też pić a nie tylko jeść. Można też uprażyć na patelni siemię i jest pyszne, szczególnie na kanapce z masłem.

Ile jeść siemienia ?
Myślę, że 2-3 łyżki dziennie. Wiadomo to bardziej kwestia indywidualna. Można mniej lub więcej. Ale optymalnie to myślę, że z 2-3 łyżki. Czasami jem codziennie, a później mam kilka dni przerwy. Zależy jaką mam ochotę.

Siemię w praktyce
Siemię lniane stosuje się i do spożycia, w naturalnej medycynie i kosmetyce. Ma niesamowite właściwości o czym sami się przekonacie.

Kisiel z siemienia na schorzenia
Gdy dopadnie Cię biegunka dobrym naturalnym remedium jest kisiel z siemienia lnianego, które oprócz Omega-3 i błonnika zawiera więcej lignanów niż jakakolwiek inna roślina na naszej planecie. Należy 2-3 łyżki siemienia zalać szklanką dobrze ciepłej wody i pozostawić na minimum godzinę, a następnie odcedzić (ja wolę nie odcedzać bo nasionka mi nie przeszkadzają) i pić powstały kisiel 2 lub 3 razy dziennie aż biegunka ustąpi. Natomiast dodatek naturalnego pszczelego miodu do kisielu będzie pomocny przy chorobach górnych dróg oddechowych. Taki kisielek spożywamy wtedy z całymi ziarenkami, nawilży on śluzówki i wzmocni układ immunologiczny, ułatwiając szybki powrót do zdrowia. Taki kisiel można pić nawet gdy nic nam nie dolega. Ma dużo kwasów Omega-3, których zwykle mamy za mało, dodatkowo wegetarianie czy weganie mają super alternatywę dla ryb czy tranu.

Siemię lniane na włosy
Wywar z siemienia to znakomita maseczka na włosy. 2-3 łyżki siemienia (całe ziarenka) zalewamy szklanką wody i gotujemy kilka minut. Powstały preparat odcedzamy i nakładamy na umyte, jeszcze wilgotne włosy, wmasowujemy i trzymamy taką maseczkę przez 30-40 minut, po czym dokładnie spłukujemy. Taką maseczkę warto powtarzać przez kilka kolejnych myć głowy. Już po pierwszym użyciu jest różnica, ale po kilku użyciach włosy stają się po prostu boskie: lśniące, puszyste, zdrowe i błyszczące. Jeśli jednocześnie z maseczką spożywasz siemię mielone codziennie, to włosy również dużo szybciej rosną!

Siemię lniane na paznokcie
Jeśli zostanie trochę kisielu warto wlać go do małej miseczki i pomoczyć w nim przez ok. 10-15 minut paznokcie. Po kilku takich zabiegach stają się mocne, twarde, a mam wrażenie jakoby nawet i szybciej rosły podobnie jak włosy (choć nie mam pewności czy spożywanie siemienia nie przyczyniło się do tego bardziej). Naturalna odżywka i w dodatków tania i naturalna !

Niebezpieczne związki ?
Czy siemię zawiera niebezpieczne związki? I tak, i  nie. Na przykład fitoestrogeny zawarte w siemieniu regulują kobiece sprawy, są nieocenione przy oznakach menopauzy (także tej przedwczesnej) i mogą nawet być stosowane zamiast tak zwanej HTZ (coraz bardziej kontrowersyjnej „hormonalnej terapii zastępczej”, która jest niczym innym niż nieudolną próbą sztucznego poprawiania natury  farmaceutykami).  Z drugiej jednak strony właśnie z powodu fitoestrogenów siemienia powinny raczej unikać kobiety ciężarne i karmiące oraz dzieci – podobnie jak powinny one unikać soi i innych pokarmów lub ziół bogatych w fitoestrogeny.
Siemię zawiera też w składzie 0,5-1,5% glikozydów  cyjanogennych (linustatyna i neolinustatyna) z których po roztarciu lub namoczeniu nasion może się uwalniać kwas cyjanowodorowy (kwas pruski) i aceton. Jednak nie ma czego się obawiać, ponieważ jest to ilość tak niewielka, że należałoby chyba po prostu nie jeść kompletnie nic innego jak tylko mielone lub namoczone siemię aby doszło do zatrucia. W tak małej dawce jak 1-2 a nawet 3 łyżki dziennie substancje te działają na nasz organizm wręcz dobroczynnie – przeciwzapalnie i odkażająco.
Wszystko w nadmiarze jest szkodliwe, można zatruć się również innym superpożywieniem jak na przykład czekoladą gdyby nie jeść nic oprócz niej na śniadanie, obiad i kolację, prawda? Na korzyść siemienia przemawia też to, że siemię lniane spożywane regularnie powoduje naturalne odmładzanie ponieważ jednocześnie alkalizuje organizm zamiast go zakwaszać jak czyni to czekolada.

Siemię lniane zamiast suplementów B12
Najlepszym dowodem na to, że siemię nie tylko nie jest toksyczne ale wręcz leczy, jest antynowotworowa dieta Dr Budwig dzięki której powróciło do zdrowia wielu terminalnych pacjentów, którym tradycyjna medycyna odmówiła już pomocy. Dieta ta jest oparta na mielonym siemieniu i oleju wyciskanym na zimno z ziaren lnu. Siemię nie jest przy tym nigdy podawane samodzielnie lecz w połączeniu z sokami owocowymi, miodem, owocami lub nabiałem (surowe mleko lub wykonany z niego w domu twaróg), co powoduje że potencjalnie niebezpieczne reakcje chemiczne nie mają miejsca, a zamiast tego siemię obdarza nas korzyściami zdrowotnymi. Dlaczego tak się dzieje?  Otóż Dr Budwig odkryła, że obecny w tkankach (oraz w naszej wątrobie) enzym rodanaza w obecności związków siarki przekształca cyjanki w cyjanokobalaminę czyli witaminę B12. Jest to ważna informacja dla wegan i witarian. Nie  musicie przyjmować syntetycznej B12 w tabletkach, spożywajcie zmielone siemię w owocowych sokach lub posypcie nim sałatkę w której są cebula i czosnek. Wasz organizm sam wyprodukuje B12 w wystarczającej ilości.

Jak osobiście polecam pić kisiel lub łyżeczkę zmielonego siemienia zalanego wrzątkiem codziennie rano na czczo, ok 30 min przed śniadaniem. Właściwości siemienia łatwiej są przyswajane. Ja robię sobie takie kuracje np. piję codziennie przez np. miesiąc i później przerwa. Polecam.
Fragmenty i zdj ze str: KLIK



Niestety nie miałam jak wykonać maratonu :( Wczoraj robiłam pokaz z koniem dla kolonistów i obozowiczów, o którym dowiedziałam się dopiero w niedzielę. Więc musiałam z rana pojechać i późno wróciłam, a czekała mnie jeszcze masa roboty. No trudno. A w niedzielę byłam pierwszy raz na spływie pontonowym. 15km trasy. Było super ! A następnym razem idę na spływ kajakiem :) 

sobota, 13 lipca 2013

Rozszyfrowujemy etykiety część 2

Dziś o tym jak czytać etykiety. Wiem, że duża część z Was wie jak to się robi i na czym to polega, ale nie wszyscy muszą wiedzieć. Dlatego i dla przypomnienia i dla tych ludzi napiszę jak to się czyta i interpretuje :) Wczoraj pisałam Wam co znajduję się dokładnie na produkcie, a dziś skupię się na kilku aspektach. 

Świadome kupowanie- czytanie etykiet część 2
Rozszyfrowujemy etykiety:

Skład
Składniki wymienione są w określonej kolejności na podstawie wagi- od największej ilości do najmniejszej. Więc największy udział procentowy bierze składnik wymieniony jako pierwszy. Im mniej składników tym lepiej. Najlepiej w ogóle nie kupować produktów, które w składzie mają nazwy, których nie rozumiemy i często ledwo co wymawiamy. Najlepiej ich unikać szerokim łukiem ! Większość tego co powinniśmy jeść, nie ma żadnych etykiet i składów, ponieważ są to owoce, warzywa, kasze, rośliny strączkowe, orzechy, nasiona. Te produkty powinny stanowić podstawę naszej diety. Podawanie składu produktu jest szczególnie istotne dla osób, które z różnych przyczyn (np. z powodu alergii) nie mogą spożywać danego składnika, np. glutenu, lub produktu - nasion sezamu czy orzeszków ziemnych.


Wartości odżywcze/energetyczne
Dane o wartości odżywczej uwzględnione na etykiecie mają Ci pomóc w porównaniu zawartości odżywczych poszczególnych produktów i w ogólnym skomponowaniu diety. Zazwyczaj informacje podane są dla wagi 100g lub 100ml, ponieważ łatwo jest to przeliczyć. Wartość energetyczna daje nam informację, jaką część zapotrzebowania naszego organizmu pokryjemy zjadając produkt. Producenci żywności mogą podawać tę informację, ale nie muszą. Do podawania wartości odżywczej zobowiązani są producenci produktów spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego np. dla małych dzieci, sportowców, osób na diecie bezglutenowej. Częściowe znakowanie wartością odżywczą, czyli informacja o zawartości tłuszczu, obowiązuje producentów produktów mlecznych. W pozostałych przypadkach umieszczanie informacji o wartości odżywczej obowiązuje producentów, którzy podają na etykiecie oświadczenia żywieniowe.



Na etykiecie znajdują się następujące informację (podstawowe):
  • Zawartość kalorii (lub inaczej kilokalorii-kcal)/kilodżuli (kj): 1 kcal=  4,1868 kj
  • Cukier- cukry to nic innego, jak węglowodany proste. W przeciwieństwie do węglowodanów złożonych, mają one niekorzystny wpływ na nasz organizm – Im ich mniej, tym lepiej.
  • Tłuszcze – tu powinna być wydzielona informacja o tłuszczach nasyconych (to one są odpowiedzialne za podnoszenie poziomu cholesterolu, zwiększanie ryzyka nowotworów, sprzyjanie otyłości). Tak więc znowu – im mniej, tym dla nas korzystniej.
  •  Białko
Dodatkowe informacje:
  • Błonnik- im więcej tym lepiej (pamiętajcie- dzienne zapotrzebowanie na błonnik to ok 30g)
  • Sód- im mniej tym lepiej (pamiętajcie- dzienne zapotrzebowanie na sód to ok. 2g, co w przeliczeniu wychodzi 5-6g soli co odpowiada jednej płaskiej łyżeczce soli kuchennej)
  • Cholesterol
  • Witaminy, mikroelementy

GDA czyli informacja o % Wskazanym Dziennym Spożyciu
Jest to graficzne oznaczenie dotyczące zawartości energii i składników odżywczych. Obliczono dla przeciętnej zdrowej osoby dorosłej więc należy traktować to tylko jako wskazówkę, ponieważ nie każdy je np. 2000 kcal w ciągu dnia.

C.d.n

A teraz trochę moich przemyśleń. Właśnie 20 min temu wróciłam z mamą do domu bo byłam na chwilę na mieście. Są dni miasta więc pojechałyśmy na chwilę zobaczyć co się dzieje. Później mama chciała pójść na zamek więc poszłyśmy i co ? Rap ! O mój Boże ! Uszy więdną. Ale nie tylko o to chodzi. Patrzę na ludzi. Pijaków wyszło jak grzyby po deszczu (kolesia zbierali z ulicy bo leżał pośrodku, że nie można było przejechać), wszyscy palą i piją. Ledwo co na nogach się trzymają. Wszędzie czuć tylko dym papierosowy. Nienawidzę tego. Jak widzę samego papierosa jest mi już źle, a co dopiero go lekko wyczuje. Nie mogę oddychać. Nie mogę wąchać tego smrodu. Ale idę dalej i widzę ludzi w moim wieku i młodszych. Niektórzy chodzą dopiero do 4-5 kl podstawówki ! Nie mówiąc, że chodzą z chłopakami dziewczyny z podstawówki to widzę, że palą i piją. Nie wiem myślą, że przez to są lepsi ? Ważniejsi ? Dowartościowani ? Dla mnie osobiście jest to coś bardzo przykrego i jednocześnie mam odrazę.  W takich sytuacjach widzę jak bardzo odstaje od innych ludzi czy młodzieży. Nie piję, nie palę, zdrowo się odżywiam, uprawiam sport, ćwiczę, uczę się. Nie pociągają mnie spotkania na zasadzie idziemy się nachlać. Ale wiecie co ? Dobrze mi z tym ! To oni tracą się, pogrążają, a nie ja ! Ja nie udaję, że jestem kimś innym. Jestem sobą. Nie mam nic przeciwko by w fajnym, dobrym towarzystwie się napić troszkę. Gdy ma się odpowiednie towarzystwo to nie mówię, że nie można. Ale gdy ktoś udaje i szpanuje przed kimś to co innego.
Rap (jeszcze żeby to miało sens, a nie- klną i namawiają do złego) wzbudza we mnie złość. Agresje. Mam dość i chcę uciekać gdzie pieprz rośnie. ( Proszę się nie obrazić jeśli ktoś z Was lubi rap. Ok. Każdy ma inne poglądy, szanuję to) Mam ochotę wsiąść na rower, pobiegać, uciec i wyrzucić to z siebie. Więc co się ludzie dziwią jacy ludzie młodzi są ? Że np. chodzą na wagary, narkotyki. Jak palą, piją i słuchają tego czegoś ? Jeszcze była taka sytuacja, że ochrona nie wpuszczała ludzi z alkoholem a grupka jakiś młodziaszków przed twarzą ochroniarza pili alkohol i śmiali się, że nic nie mogą im zrobić. Tu nie ma miłości, szacunku tylko każdy chce udowodnić jaki to on nie jest i co on nie robi. Ludzie się zatracają, próbując być kim nie są i udawać… Cieszę się, że nie jestem taka jak oni i odstaję od innych ! Przepraszam ale musiałam to napisać. 

piątek, 12 lipca 2013

Czytanie etykiet- strata czasu czy konieczność ?


Witajcie. Od poniedziałku jak wiecie zmagam się z moim złym nawykiem czyli za szybkim jedzeniem. Idzie mi coraz lepiej. Oczywiście czasem zdarza mi się zapomnieć o dokładnym przeżuwaniu, ale coraz szybciej sobie przypominam o tym. A nawet jeśli nie pamiętam odrobinę już wolniej jem :) Wiadomo jeszcze pracuje nad tym ale jest coraz lepiej. Krok po kroczku i będę jadła wolno „odruchowo”. A dziś poszłam na rower (w końcu !) i zrobiłam dziś ok. 33km. Zajęło mi to ok. 1h 15-20 min. W tym poświęciłam 10 min ok przerwy ponieważ miałam ważny telefon. Chciałam przejechać dziś 40 km ale dobrze, że musiałam wracać bo ledwo co zdążyłam przed ulewą :)

Świadome kupowanie- czytanie etykiet część 1
Czytanie napisów o składzie danego produktu może być nie tylko pouczające ale może nas uchronić przed bardzo niekorzystnymi efektami działania na organizm. Aż włos na głowie nam się może zjeżyć gdy zobaczymy co my właściwie jemy. Obserwując innych ludzi w sklepie łatwo zobaczyć, że większość ludzi jedyne co sprawdza datę terminu ważności i tylko to. Jest to zdecydowanie za mało ! Sprawdzanie co zawiera dany produkt, jest w dzisiejszym świecie wręcz koniecznością, a świadomość tego faktu jest…żenująco niska.
Niestety większość ludzi ma błędne przekonanie i zaufanie, że instytucje powołane do pilnowania zdrowia spowodują, że na półkach będą tylko zdrowie i bezpieczne produkty.  Poziom toleranci i dopuszczanie różnych jakże szkodliwych produktów jest żenująco wysoki więc jeśli samemu nie zadbasz o to, co jesz i co kupujesz nie licz na długi zdrowie ! Instytucje to jeden wielki biznes, a wiadomo, że gdy w grę wchodzi niewiarygodna ilość pieniędzy tam ludzie i nasze zdrowie schodzi na dalszy plan…
Czytaj etykiety ! A zobaczysz, że to co zostało napisane dużymi literami na opakowaniu, dalekie jest od tego co faktycznie posiada dany produkt. Nie daj się oszukać i manipulować ! Nie daj z siebie zrobić frajera !
Tymczasem obowiązująca ustawa z dn. 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności i żywienia stawia dość konkretne wymagania, o których warto wiedzieć we własnym interesie. Prawo jest w tym zakresie dość jasne i chroni konsumenta, który, zależnie od treści etykiety, podejmuje decyzje o wydawaniu swych pieniędzy na ten, a nie inny produkt.
 Jeśli etykieta produktu nie zawiera tego, co powinna, lub jest elementem manipulacji, oznacza to, że producent nie potrafi lub nie chce sprostać prawu odnośnie znakowania, a więc nie może zapewnić wystarczająco dobrej jakości produkcji i/lub jej bezpieczeństwa. Wówczas warto podchodzić z dużym sceptycyzmem do jego produktów, niezależnie od ceny, jaką one posiadają.
To jest bardzo ważne i należy wiedzieć, że prawo stwierdza jednoznacznie,że etykieta NIE powinna:

  1.  wprowadzać w błąd konsumenta tekstem lub rysunkiem w zakresie istoty środka spożywczego, rodzaju, właściwości, składu, ilości, pochodzenia lub metod produkcji, przypisywania środkowi spożywczemu działania lub właściwości, których nie posiada;
  2. przypisywać środkowi spożywczemu właściwości zapobiegania lub leczenia chorób lub powoływać się na takie właściwości; nie dotyczy to dietetycznych środków spożywczych oraz wód mineralnych leczniczych (uwaga: działanie lecznicze wymaga potwierdzenia wynikami badań farmakodynamicznych i klinicznych);
  3. zawierać takich określeń, jak: „zdrowy”, „bezpieczny” itp.;
  4. sugerować, że środek spożywczy posiada specjalne właściwości, które w rzeczywistości posiadają wszystkie podobne środki spożywcze. 

Zdecydowana większość konsumentów nie jest tego świadoma, a więc warto zwrócić uwagę na to, że środki spożywcze znakuje się, podając bezpośrednio na opakowaniu, etykiecie lub obwolucie następujące informacje:
  1. nazwę;
  2. wykaz występujących w środku spożywczym surowców, łącznie z substancjami dodatkowymi, dozwolonymi, stosowanymi w czasie produkcji lub przetwarzania środków spożywczych i obecnych w końcowym produkcie nawet w innej postaci, zwanych dalej „składnikami”;
  3. datę, do której prawidłowo przechowywany środek spożywczy zachowuje pełne właściwości jakościowe i zdrowotne, zwaną dalej „datą minimalnej trwałości” lub termin, przed którego upływem środek spożywczy zachowuje przydatność do spożycia, zwany dalej „terminem przydatności do spożycia”;
  4. zawartość netto;
  5. warunki przechowywania – przy znakowaniu terminem przydatności do spożycia oraz w przypadkach, gdy jakość środka spożywczego w istotny sposób zależy od warunków jego przechowywania;
  6. nazwę i adres producenta;
  7. nazwę i adres podmiotu gospodarczego paczkującego lub rozlewającego środek spożywczy;
  8. kraj, w którym wyprodukowano środek spożywczy lub w którym dokonano przetworzenia zmieniającego właściwości środka spożywczego, jeśli jego pominięcie mogłoby wprowadzić w błąd konsumenta;
  9. sposób użycia, jeżeli brak tej informacji uniemożliwiałby właściwe postępowanie ze środkiem spożywczym;
  10. poziom substancji smolistych i nikotyny w dymie papierosowym oraz pouczenie o szkodliwości dymu tytoniowego;
  11. zawartość tłuszczu w wypadku produktów mlecznych;
  12. moc napoju zawierającego powyżej 1,2% objętościowych alkoholu wyrażoną w procentach objętościowych;
  13. klasę jakości lub inny wyróżnik jakości w przypadku, gdy dla środka spożywczego określono klasyfikację jakościową;
  14. napis „utrwalono radiacyjnie” w przypadku środków spożywczych konserwowanych metodami radiacyjnymi;
  15. oznaczenie określonej ilości środka spożywczego otrzymanego z tego samego surowca i w jednakowych warunkach produkcyjnych (partii produkcyjnej), umożliwiające identyfikację tego środka;
  16. maksymalną zawartość składnika dla środka spożywczego, którego nazwa sugeruje brak tego składnika;
  17. numer normy, jeżeli wprowadzono obowiązek jej stosowania. 

W przypadku produktu, którego największa powierzchnia nie przekracza 10 cm2, znakuje się, umieszczając następujące dane:
  1. nazwę,
  2. nazwę i adres producenta,
  3. datę minimalnej trwałości lub termin przydatności do spożycia,
  4. zawartość netto lub liczbę sztuk,
  5. zawartość tłuszczu w wypadku wyrobów mlecznych,
  6. moc napoju zawierającego powyżej 1,2% objętościowych alkoholu wyrażoną w procentach objętościowych,
  7. oznaczenie określonej ilości środka spożywczego otrzymanego z tego samego surowca i w jednakowych warunkach produkcyjnych (partii produkcyjnej), umożliwiające identyfikację tego środka. 

Odnośnie nazwy środka spożywczego – powinna ona być zgodna z normą, a przy jej braku powinna być to nazwa powszechnie przyjęta. Nazwa powinna precyzyjnie informować o rodzaju środka spożywczego, umożliwiać łatwe odróżnienie od podobnych środków spożywczych, a także zawierać dane dotyczące procesów technologicznych stosowanych podczas przetwarzania. Ponadto, produkt spożywczy można dodatkowo znakować nazwą firmową albo inną.
Wykaz składników powinien wymieniać w malejącej kolejności składniki stosowane w produkcji lub przy przetwarzaniu środków spożywczych i znajdujące się w końcowym produkcie nawet w innej postaci. Jest to niezwykle ważna informacja, ponieważ konsument może wówczas łatwo identyfikować, jakie ilości poszczególnych składników zawiera dany wyrób, a wielu producentów, szczególnie wytwarzających tanie czy niskiej jakości produkty, niechętnie podaje procentową
zawartość poszczególnych składników. Produkty spożywcze znakuje się: datą minimalnej trwałości lub terminem przydatności do spożycia (produkty spożywcze nietrwałe mikrobiologicznie, czyli łatwo psujące się, oraz dietetyczne środki spożywcze i środki spożywcze dla niemowląt i dzieci do lat trzech).
Przepis ten nie dotyczy jednak:
  1. świeżych owoców, warzyw i ziemniaków – nie obranych i nie rozdrobnionych,
  2. win i miodów pitnych,
  3. napojów o zawartości objętościowej powyżej 10 proc. alkoholu,
  4. cukru,
  5. octu,
  6. soli, z wyjątkiem soli jodowanej,
  7. tytoniu i wyrobów tytoniowych.

Jeżeli nie jest możliwe ze względów technicznych oznaczenie na opakowaniu po określeniu słownym daty cyfrowej, należy umieścić informację, w jakim miejscu opakowania znajduje się data; miejsce to powinno być widoczne bez otwierania opakowania. Dopuszcza się znakowanie datą minimalnej trwałości lub terminem przydatności do spożycia (zależnie od rodzaju środka spożywczego) oraz oznaczenie partii produkcyjnej na opakowaniach zbiorczych firmowych, pod warunkiem sprzedaży detalicznej bezpośrednio z tych opakowań:
  1. gumy do żucia, lodów formowanych, aromatów do ciast, drobnych trwałych wyrobów cukierniczych typu lizaki itp.
  2. środków spożywczych o masie netto do 50 gramów, takich jak kostki bulionowe, serki topione, masło ekstra itp.

Jak widać producenci nie zawsze stosują się do przepisów i kuszą ludzi pięknymi nazwami i obrazkami. Niestety nie ponoszą na to konsekwencji, a na dodatek zarabiają olbrzymie pieniądze. Sami musimy wziąć sprawy i zdrowie w swoje ręce.
A więc…
Czytaj etykiety!
fragmenty z książki: „Przez żołądek do sukcesu”.
c.d.n.




poniedziałek, 8 lipca 2013

Poranny bieg orientacyjny, przeżuwanie i fotorelacja


Poranny bieg orientancyjny

Dziś rano wypiłam szejka (jabłko i banan) i poszłam pobiegać. W końcu po długiej przerwie ! Wzięłam jakieś adidasy mamy, bo moje ostatnio się zniszczyły i jeszcze nie kupiłam dla siebie. Słuchawki w uszy, rozgrzewka i poszłam. Zaczęłam o 10.40. Stwierdziłam, że pobiegnę do trochę oddalonego lasu. Niestety przez to że dosłownie przed domem budują nam Intermarche, Bricomarche i stacje paliwową (!!! -.- i zasłonili mi widok na pola i las)  musiałam szukać ścieżki do lasu, bo tamtej nie ma. W końcu znalazłam. Nie byłam tam bardzo dawno. Chyba raz czy dwa z rodzicami i raz z koleżanką. Postanowiłam pobiec sama. Pierwsze 2 km biegłam równym tempem chodź zadanie nie było łatwe, ponieważ biegłam polami i bardzo nierównymi ścieżkami i trochę ciężko było. Wbiegłam do lasu i tu się zatrzymałam. Zdjęłam słuchawki, bo Natura dawała cudowny koncert. Grzech nie słuchać. Droga w prawo, lewo i na górę. Pamiętam, że z rodzicami poszłam w prawo więc tam pobiegłam. Lekko czułam lęk bo nie wiadomo czy ktoś tu jest, a ja jestem sama. Próbowałam odgonić od siebie myśli. Jeszcze na dodatek nie popsikałam się na komary i inne owady (trzeba było posłuchać Intuicji ! która mówiła by się popsikać) i od razu jakiś giez mnie dorwał. Postanowiłam biec i mniej się zatrzymywać by odgonić się od nich. Co chwila coś wyskakiwało za krzaków.- Dobiegłam do pewnego miejsca i już trochę chaszcze były. Nie było ich tyle jak byłam  mała. Postanowiłam zawrócić, a tam może kiedy indziej się zabrać. Chciałam wejść na górę, ponieważ raz tam kiedyś byłam. Góra naprawdę stroma, ale wbiegłam, a nie szłam :) Poszłam kawałek i stwierdziłam, że muszę przyjść ku kiedyś z kimś i na pewno wypsikana z długimi spodniami bo owadów coraz więcej. Przypomniałam sobie, że przecież mogę zdjęcia zrobić, ale trochę kiepskie mi wyszły bo musiałam odganiać się od much i robić szybko. Zeszłam w dół co stanowiło małe wyzwanie i jeszcze kilka zdjęć zrobiłam. Na dziś koniec zwiedzania. Po lesie zrobiłam jakieś 1,22 km. Nie wkładając już słuchawek biegłam tą samą trasą do domu. Niestety nierówności są duże, że nawet raz się wywaliłam, ale na szczęście jakoś dobrze i w niektórych miejscach musiałam zwalniać. Nie obyło się też ucieczek przed muchami, które mnie goniły już od lasu. Więc zrobiłam kolejne 2 km. Razem wyszło jakieś 5, 22 km. Skończyłam o 11.20 czyli zajęło mi to 40 minut. Oczywiście w lesie dużo się zatrzymywałam, słuchałam, robiłam zdjęcia więc to mnie spowolniło. Ale to pierwszy bieg taki bardziej zapoznawczy czy warto tam biegać :) Muszę się z kimś tam wybrać i zobaczyć jak tam jest. Przyszłam do domu i stwierdziłam, że zrobię jeszcze trening Total Fitness z magazynu SHAPE. Zleciało szybko :) W sumie chciałam więcej pobiegać, ale jak pisałam dziś bardziej orientacja. A i jeszcze miałam spacer z moim małym kuzynem :)

Moje zmagania z powolnym jedzeniem.  
Dzień zaczął się bardzo dobrze. Ostatnio niestety pod względem jedzeniem to sobie pofolgowałam i to mocno… :( Nie dość, że tyle świąt było (urodziny mamy, koniec roku, parapetówka, spotkania rodzinne), dużo ciast to na dodatek ostatnio tknęłam krówkę ! jak ja nie jem tych świństw, tak tknęłam. Chcę zrobić odwyk od cukru, a ciasto robić bez cukru tylko ewentualnie z ksylitolem lub ze stewią. Ale wzięłam się w garść i koniec z tym obżarstwem. Jutro dzień tylko owocowo-warzywny. Nic innego, ale o tym może jutro Wam napiszę :) Do nasycania szejków śliną jestem przyzwyczajona. 1:0 dla mnie Po treningu, później na obiad zrobiłam sobie pęczak z leczem i warzywami. Bardzo dokładnie jadłam. 2:0 dla mnie. Niestety później mama przywiozła pierogi z jagodami, a jeszcze ich w tym sezonie chyba nie jadłam. Rzuciłam się z siostrą i przyzwyczajenia wzięły w górę. Pożarłam, a nie zjadłam. 2:1. Później trochę zjadłam czereśni i truskawek, ale gdy pojechaliśmy do ciotki, wieczorem byłam głodna, a do tego mama z ciocią zrobiły frytki, dawno nie jadłam i też je pożarłam. U mnie zawsze jest z frytkami problem. Bo każdy je jak najszybciej by mieć więcej. Więc 2:2. Wyrównana walka. Przynajmniej szejk i obiad zjadłam naprawdę dobrze, ale nie jestem zadowolona. Jutro muszę się pilnować. 


Fotorelacja (niestety tel komórkowym zdj robione)
Przed lasem 

Za tymi krzakami jest ostro pod górkę

A to dróżka w prawo- po chwili jest zarośnięta polana







A to widoczki po drodze




A to ze spaceru z kuzynem 

Create your own banner at mybannermaker.com!