czwartek, 2 maja 2013

Więcej niż kilka słów o mnie


Jestem uczennicą. Szkoła to mój codzienny obowiązek. Codziennie po szkole jadę rowerem do stajni. Zajmuję się (codziennie) ok. 2-4 końmi ;) Jeszcze nie mam swojego konia, ale mam wspaniałych trenerów i dzięki nim pracuje na wyłączność praktycznie z 3 końmi :) + mogę pracować z każdym innym koniem kiedy mam więcej czasu. Ale o koniach kiedy indziej.
Od roku jestem wegetarianką. Stosuję dietę rozdzielną. Lubię gotować i piec. Nie jem chipsów, batonów, żelek i innych słodyczy. No może jedyne co jem to gorzką czekoladę (minimum 70%). Lecz nie zawsze tak było… Kiedyś jadłam strasznie, ale to strasznie dużo słodyczy (a i kiedyś gorzka czekolada nie była dla mnie słodyczą tylko czymś czego nie dało się zjeść). Rano, po szkole, po południu, wieczorem i kiedy tylko pojawiła się ochota. Kochałam je, ale one mnie nie za bardzo ;) Kochałam również mięso i nie mogłam zrozumieć jak można nie jeść mięsa. Przecież ono jest takie pyszne ! A do tego inni mówią, że „zdrowe”… Typowe myślenie ludzi… Niestety, mało kto wie jak naprawdę powstaje mięso i inne przetwory, które tak ładnie wygląda i pachnie na naszych talerzach. Ludzie nie wiedzą bo idą do sklepu i kupują już gotowy produkt. Gdyby mieli sami w pogoni złapać wiewiórkę, zabić ją własnymi rękami, rozszarpać  i zjeść…nie wiem kto by był w stanie to zrobić. Przytoczę tu słowa: „Gdyby rzeźnie miały szklane ściany, każdy byłby wegetarianem” – Paul McCartney. Również nie przepadałam za warzywami takimi jak szpinak, brukselka, brokuły, kalafior, cukinia, dynia, marchewka, buraki, bakłażan, szparagi itd. Jednym słowem lista była długa, a nie lubiłam ich nawet nie próbując.
Więc jak to się stało, że uwielbiająca mięso, słodycze i fast foody oraz jedząc 2 obiady dziennie (jeden na stołówce i 1 w domu) zaczęłam myśleć co jem i jak jem ? Przyczyniło się do tego kilka osób. Po pierwsze wrażenie na mnie zrobił artykuł autorstwa mojego jeździeckiego góry- Małgorzaty Morsztyn. Dzięki niej zaczęłam powoli myśleć. Kolejnymi osobami są moi trenerzy. Pewnego dnia jak siedzieliśmy razem u Małgorzaty Morsztyn (pojechałam do niej z trenerami i z koniem na szkolenie prywatne) jedząc zaczęliśmy rozmawiać i mój trener wspomniał, że je rozdzielnie. Nie wiedziałam wtedy na czym to polega i co to jest, ale ta wzmianka wystarczyła mi, żebym się zainteresowała i tak „ziarno” zaczęło kiełkować :) Zaczęłam rozmawiać z nimi nie tylko na temat koni, ale również żywienia i oni pokazali mi, że istnieją różne drogi i nie można wierzyć we wszystko co inni mówią. Co z tego, że inni mówią jak nie mają racji ? Dobrze znać różne opinie, ale każdy sam powinien się zastanowić i dowiedzieć się co dla niego dobre, a co nie. Powinniśmy mieć otwarte umysły. Jestem im bardzo wdzięczna nie tylko za możliwości jakie mi dają, ale że zaszczepili we mnie tyle dobrego m.in. cierpliwość, że sama jestem odpowiedzialna za to jak żyję i to, że mimo inni robią inaczej „bo tak robią” wszyscy jak nie jestem „wszyscy” tylko ja jestem SOBĄ i nie podążam ślepo za innymi tylko pomyślę zanim zdecyduję się czy pójdę czy nie. Samodzielne myślenie i asertywność. Nie bać się, że robię coś inaczej niż wszyscy. Byłam kiedyś nieśmiała w wyrażaniu swojej opinii i zachowania. Teraz dzięki nim przełamuję to :) 
Jedna idea przerodziła się w coś wielkiego i niesamowitego. To chęć walki o lepsze jutro i chęć pracy nad sobą bo nikt inny, tylko ja sama, mogę uczynić się zdrowszą, bardziej wysportowaną itp., a co za tym idzie szczęśliwą i otwartą na świat i ludzi. Inni mogą dać mi tylko narzędzia, a od nas samych zależy co z tym zrobimy. Nikt mnie nie zmuszał. Nikt mnie nie przekonywał. Ja sama podjęłam decyzję.
To wszystko (np. że czegoś nie lubimy czy uwielbiamy) siedzi w naszej głowie. Kiedyś warzywa były fe, a dziś kocham szpinak, brokuły, kalafiory, marchewkę, kiełki i masę innych rzeczy, których bym kiedyś nie tknęła, a słodycze mi zbrzydły. Wiem to, że siedzi to tylko i wyłącznie w naszej głowie, myśleniu, bo sama to przeżyłam.
Wiadomo, ideałem nie jestem i też popełniam błędy, a nawet masę i będę popełniać, ale pomimo tej krętej drogi z wieloma dziurami i dołami, jak i prostymi, cieszę się, że jestem jaka jestem :)  

10 komentarzy:

  1. zawsze marzylam o tym by jezdzic konno ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisałaś o osobach, które Cię zainspirowały i pokazały inną drogę życia.
    Podobnie jak Ty, zafascynowana jestem wegetarianizmem - na pewno w najbliższym czasie wypróbuję Twoje przepisy, jednak mój poziom zaawansowania to "początkujący": jako, że jestem wielkim smakoszem, stopniowo eliminuję różne produkty. W ten sposób majonez, ser żółty, wszelkiego rodzaju wędliny odeszły do lamusa.
    Bardzo przyjemna do czytania forma bloga no i zazdroszczę pasji jaką są konie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ja sama byłam strasznym łasuchem. Szczególnie słodyczy, szynki i zupek w proszku. Ale da sie to pokonac ! :)

      Usuń
  3. Agnieszko podziwiam Cię. Cieszę się, że są ludzie, którzy potrafią wybrać dla siebie drogę nie biorąc wszystkiego za pewnik a wsłuchując się w siebie. I cieszę się, że założyłaś ten blog. Będę tu zaglądać. Sama od jakiegoś czasu przymierzam się do ćwiczeń fizycznych i do założenia diety wegetariańskiej, bo jedzenie mięsa jest dla mnie męczarnią (i tak spożywam je w bardzo niewielkich ilościach), ale brak mi motywacji, zorganizowania i wiedzy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję przeogromnie ! :) Zachęcam z całego serca do ćwiczeń i diety bo naprawdę warto :) Ja też sama malutko wiem a im dalej w las tym wiecej drzew i coraz bardziej widze ile ja jeszcze nie wiem :)

      Usuń
  4. Może nie jestem wegetarianką, ale czytając to co piszesz o sobie trochę widzę siebie. Też kiedyś i myślę, że niestety do tej pory jestem mega łasuchem i mega łakoma na słodycze, fast foody i różnego rodzaju inne pokusy. Mnie gubiły często ilości jedzenia jakie pochłaniałam, jadłam do upadłego jakby miałabym danej potrawy nigdy wiecej nie spróbować.
    Ale tak samo jako ty, od pewnego czasu myśle o tym co jem, staram się to robić zdrowo i przemyślanie, żeby nie "zatruwać' swojego organizmu i pozbyć się przy tym kilku kilogramów :)
    I tak jak ty (jak pisałaś w poprzenim poście) od niedawna interesuje się też naturalnymi kosmetykami, aby pozbyć się probelmów z cerą i wypadającymi włosami. Myślę, że będę się tutaj często pojawiać i będziemy mogły się wymieniać różnymi ciekawostkami :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety te ilosci gubia, ja czasami tez z tym walcze :) chetnie, bardzo chętnie :)

      Usuń
  5. Dietę rozdzielną stosuję od 8 lat, ostatnio z małymi przerwami, bardzo ja sobie chwalę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluje :) ja gdzieś dopiero rok i też ją chwalę.

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz ślad po sobie w postaci komentarza :)